Jarmarki odgrywały szczególną rolę w życiu dawnych miast. Przede wszystkim określały i wyznaczały rytm działalności handlowej, wpływając na całokształt miejskiej gospodarki. Rola jarmarków nie ograniczała się tylko do ekonomii. Czas jarmarków, to czas spotkań ludzi różnych kultur. Spotkania te stanowiły swoisty tygiel, w którym mieszały się rozmaite wartości. To właśnie wtedy przyjezdni poznawali miejscowe tradycje i obrzędy, wzbogacając miejscową tkankę o własne obyczaje. Spotkania te miały także funkcje społeczne. Wypełniające się przyjezdnymi zajazdy i karczmy dawały zarobek właścicielom, którzy z kolei zatrudniali na ten czas rozmaitych parobków i dziewki kuchenne. W okresie jarmarku zmieniało się też prawo w mieście. Zawieszano surowe przepisy ograniczające prawa handlowe 'gościa', czyli kupca z innego miasta. Surowsze natomiast stawało się prawo karne, stojące na straży bezpieczeństwa tłumów. Siła oddziaływania jarmarków była tak duża, że w wielu miastach do dnia dzisiejszego pozostały tego ślady w postaci festiwali sztuki, festynów ludowych, kiermaszy, które wpisane są w kalendarzu pod datą gdzie dawniej umiejscowione były lokalne jarmarki.
W XVII wieku na jarmarkach sprzedawano towary galanteryjne, sukna, jedwab, dywany, siodła, tytoń, oliwę, futra. Do handlu jarmarcznego zaliczało się też gotowanie potraw na rynku. Nawet dla dużego miasta przybycie tak wielu obcych na jarmark było zjawiskiem wymagającym zdwojonej pracy i czujności. Władze miejskie wydawały specjalne przepisy dotyczące porządku, bezpieczeństwa, aby uniknąć pożarów, kradzieży oraz ukrócić awanturnictwo i żebractwo. Magistrat pobierał od kupców opłaty targowe, kontrolował miary, wagi i ceny. Kontrola jakości wyrobów należała do cechów. Sprzedaż towarów odbywała się w wyznaczonych miejscach. Nie można było sprzedawać towaru poza obrębem miasta lub obnosić go potajemnie po domach prywatnych.
Handel wewnętrzny w miastach dzielił się na: handel artykułami żywnościowymi (na rynkach i placach publicznych), handel sklepowy i handel związany z pewnymi rodzajami towarów sprzedawanych w domu wytwórcy np.: wyrób i sprzedaż alkoholi - piwa, miodu, gorzałki, wyrób i sprzedaż pieczywa, ubój zwierząt i sprzedaż mięsa (jatki), wyrób i sprzedaż butów. Ponadto sprzedaż papieru i tytoniu mógł prowadzić tylko ten, kto posiadał pozwolenie sądu grodzkiego i opłacał podatek państwowy.
Jarmarki stanowiły doskonałą okazję do prezentacji różnorodnych przedsięwzięć artystycznych... Na słynne, odbywające się w Jarosławiu w XVI i XVII wieku, zjeżdżali kupcy z odległych krańców ówczesnej Rzeczypospolitej, Europy i Azji, przyciągając liczne rzesze miejscowej ludności. Takie wyjątkowe nagromadzenie niecodziennych przybyszów i okolicznych mieszkańców tworzyło naturalne, międzynarodowe audytorium dla wystawiania utworów scenicznych, występów pieśniarzy, lirników i kuglarzy. Kroniki odnotowały, że pierwszą sztukę teatralną w mieście przedstawili uczniowie jarosławskiego Kolegium Jezuitów na jarmarku w 1584. Był to czas świetności Jarosławia...
Rozwojowi handlu w Rzeszowie sprzyjało dogodne położenie pod względem komunikacyjnym. Początkowo brak prawa składu zastępowało skrzyżowanie dróg. Mieszczanie rzeszowscy starali się żyć w zgodzie z kupcami Krakowa, którzy w XIV i XV wieku mieli monopol handlowy w Małopolsce i na Rusi. Kupcy krakowscy (szczególnie rzeźnicy) prosili królów o wyznaczanie dróg handlowych i punktów spędu bydła z uwzględnieniem Rzeszowa.
Bydło pędzone było z ziemi ruskiej i wołoskiej oraz woj. sandomierskiego do Rzeszowa i dalej na Ropczyce, Tarnów i Bochnię do Krakowa. Przywileje jarmarczne dla Rzeszowa nadane przez pierwszych Rzeszowskich kładły szczególny nacisk na jarmarki handlujące bydłem. Dla usprawnienia handlu budowano drogi, mosty i groble. Niestety, większość dróg staropolskich znajdowała się w fatalnym stanie technicznym i była stosunkowo wąska. Połączenia, zwłaszcza te lokalne, dość często zmieniały swój bieg. Układ dróg był w dużym stopniu uzależniony od aktualnego stanu wód gruntowych (a nawet powierzchniowych) oraz od przeszkód terenowych w postaci czynnych osuwisk. Powszechnym zjawiskiem były wyboje, nie oborane pobocza a także rozlewiska tworzące się po intensywnych opadach i w czasie wiosennych roztopów. Przyczyniało się to do znacznego spowolnienia transportu kołowego. Z powodu niewystarczającej ilości mostów dość często korzystano z brodów, jeżeli tylko pozwalały na to lokalne warunki. Mieszczanie rzeszowscy pilnowali, aby żaden kupiec jadący z towarem nie ominął miasta. Przemytnikom groziła rekwizycja towaru. Miasto pobierało też opłaty mostowe. Handel bydłem był prawdopodobnie najstarszym i najkorzystniejszym przedsięwzięciem mieszkańców. Korzystała z niego okoliczna ludność, trudniąca się dostarczaniem paszy dla bydła. Ten rodzaj handlu dominował w Rzeszowie w XV i XVI wieku.
Ogromne znaczenie dla rozwoju Rzeszowa miały również jarmarki odbywające się od najdawniejszych czasów na św. Wojciecha (23 kwietnia), św. Feliksa (30 sierpnia) i św. Barbary (4 grudnia), a także nadane w 1633 roku miastu prawa składu wina i ryb. Na magazynowanie różnorodnych towarów, którymi handlowali kupcy rzeszowscy oraz przyjeżdżający z różnych stron kraju i zagranicy potrzebne były składy. Miasto średniowieczne, opasane wałami, nie dawało możliwości budowania składów naziemnych na wąskich działkach, zabudowanych domami mieszkalnymi oraz warsztatami rzemieślniczymi, słodowniami, browarami i stajenkami. Rolę magazynów towarowych pełniły piwnice - drążone w gruncie lessowym oraz murowane. Zdarzały się również piwnice drewniane. Piwnice powstawały nie tylko pod kamienicami, ale także pod Rynkiem, ulicami i podwórkami, często na różnych głębokościach dochodzących nawet do 10 m. Tworzyły one nieregularną sieć komór i korytarzy różnych wielkości.
W końcu XV wieku wybuchł spór między Rzeszowem a Łańcutem dotyczący przywileju, jaki otrzymał Łańcut od króla Jana Olbrachta na organizowanie jarmarku w dniu św. Marka (25 kwietnia), czyli w dwa dni po rzeszowskim jarmarku na św. Wojciecha. Kolejny król - Aleksander - zniósł to prawo.
Wojna o jarmarki rozgorzała ponownie w roku 1600 między Stanisławem Stadnickim (zwanym Diabłem Łańcuckim) a Mikołajem Spytkiem Ligęzą. Stadnicki samowładnie ogłosił odbywanie jarmarków w Łańcucie. Korzystając z żołnierzy najemnych, zaczął zatrzymywać kupców, hamować towary, wyciągać od opornych opłaty jarmarczne. Chcąc temu zapobiec Ligęza zbrojnie ruszył na ratunek kupcom. Doszło do otwartej wojny ze Stadnickim, która trwała 5 lat w formie różnych zajazdów, utarczek, pozwów a skończyła się bitwą w 1605 roku.
Najstarsze wiadomości o jarmarkach krakowskich pochodzą z 1310 r. Już wtedy funkcjonowały w mieście trzy jarmarki. Określa je dokładnie wilkierz rady miasta z 1432 r. Pierwszy w roku jarmark nazywano na św. Stanisława lub Świętokrzyski. Nazwa oczywiście pochodzi od przypadających w maju świąt kościelnych. Trwał on 10 dni i 2 półdnia zaczynając od 3 maja. Drugi jarmark zwany był potocznie małym, a oficjalnie na św. Wita. Rozpoczynał się 11 czerwca i trwał 5 dni i 2 półdnia. Trzeci, obiegowo zwany jesiennym, w źródłach występuje jako jarmark na św. Michała. Trwał on prawdopodobnie tyle samo ile jarmark wiosenny. Tradycja tych trzech jarmarków okazała się być niezwykle żywa i przetrwała aż do rozbiorów. W l. 70-tych i 80-tych XVIII w. usiłował wprowadzić do Krakowa nowe jarmarki król Stanisław August Poniatowski. Na przeszkodzie stanął jednak kategoryczny i nieustępliwy sprzeciw Kongregacji Kupieckiej. Krakowscy kupcy byli w tym czasie w tak nędznej kondycji, że obawiali się jakiejkolwiek konkurencji ze strony kupca obcego.
Warto jeszcze dodać, że obok krakowskich, funkcjonowały jeszcze trzy jarmarki na Kazimierzu. Najstarszy z nadania Władysława Jagiełły (1399), na św. Marcina odbywał się w listopadzie, późniejsze na św. Bartłomieja oraz na św. Jana Chrzciciela, odbywały się w lecie.
Tak więc zatem drogi Starosto Gry wysłałeś swoich Panów Braci na jarmark... chwała ci za to. W takim miejscu i w ten czas wiele się działo i o wielu rzeczach można opowiadać. Dokładnie opisz graczom cały przebieg jarmarku, od samego początku do samego końca. Umieść ich w jakimś większym mieście na tydzień przed jarmarcznymi dniami, niech zobaczą nie tylko samo targowisko ale i przygotowania weń włożone. Niech w mieście z dnia na dzień przybywa ludzi i wozów z towarami, niech wszelkie urzędy będą przepełnione kupcami z różnych stron świata starającymi się o jak najlepsze miejsce na swój stragan i zbyt dla swoich towarów. Niech na łąkach otaczających miasto powstanie kolorowe osiedle z namiotów i wozów, brzmiące tysiącami głosów w tysiącu akcentach, pachnące strawą i zwierzęcymi odchodami. Na ulicach niech przechadzają się dobrze uzbrojeni i wzbudzający respekt pachołkowie starościńscy, strzegący porządku i jako takiego ładu. Pokaż Panom Braciom orientalne stwory i rośliny o jakich mogli czytać tylko w dyiariuszach z podróży ich ojców. Tłum mieszczan i przyjezdnych bawi się i pracuje nieustannie - przecież jarmark to wielkie święto, zarówno dla handlu jak i dla rzemiosła i sztuki. W końcu niech nastanie dzień rozpoczynający jarmark ... tutaj będziesz miał pole dla popisu. Lecz nie zapomnij - w te dni miasto nie zasypia...
Wespazjan Krotochwila h. Malina